Róża jerychońska - POLSKI
Jerihonska ruža je drama koja kao svoju glavnu okosnicu uzima istinitu priču o Oleni Popik, dvadeset-jednogodišnjoj prostitutki iz Ukrajine koja je godinama preprodavana od klijenta do klijenta, vođena iz ruku jednog do drugog vlasnika, da bi na kraju, ostavljena u bolnici u Mostaru, umrla bolujući od teških spolnih bolesti. Kroz komad postavlja se temeljno pitanje: koliko je naš život uopće naš ako smo lišeni vlastitog tijela, vlastitih misli, vlastitog imena i usporedno tome, vlastitog jezika. Izmještena iz svog habitusa, Olena, s novim imenom koji joj daje njen vlasnik - Amal, suočava se sa svijetom kao vječni stranac, bez vlastitog doma u geografskom, ali i metaforičnom smislu. Jerihonska ruža je biljka koja luta pustinjom ne uspijevajući pronaći izvor vode da pusti svoje korijenje, a ova istoimena drama je posveta svim takvim lutalicama, vječnim strancima.
GODINA: 2007
BROJ ŽENSKIH LIKOVA: 2
BROJ MUŠKIH LIKOVA: 2
AUTORSKA PRAVA: sva prava pridržana.
PREVELA: Gabriela Abrasowicz
POSTACI:
OLENA / AMAL
ANIS
NADINE
FADY
MATKA
I. A STRANGER
It is like an image.
But a blur and distant one.
She is infront of Me.
I don't know her, she is a Stranger.
I recognize
Myself.
But I have no memory of that.
It must be far from here...
Or later on...
(Fragment inspirowany filmem “Nasza muzyka”, reż. Jean-Luc Godard)
II. TO NIE JESTEM JA
Głos. Ani kobiecy, ani męski. Głos nie należy do Jednostki, lecz jest to głos Większości. Głos, który zadaje pytania i posiada absolutne prawo do udzielania odpowiedzi. Absolutne prawo do wypowiadania prawdy.
OLENA: Ja nic nie zrobiłam.
GŁOS: Dopuściła się pani kradzieży.
OLENA: Nie,... Nie chciałam.
GŁOS: Czemu to pani ukradła?
OLENA: Nie wiem. Zapłacę za to. Nie wiem. Po prostu … Nie wiem.
GŁOS: Czy przyznaje się pani do winy?
OLENA: Zapłacę.
GŁOS: Jak się pani nazywa?
OLENA: Olena.
GŁOS: Czy wie pani, że każde przestępstwo, również ta kradzież, zostanie zapisane w pani aktach?
OLENA: Nie! Dlaczego? To było głupstwo. Proszę, nie rozumiem dlaczego trzeba odnotowywać takie głupstwo. Taki drobiazg.
GŁOS: Dopuściła się pani kradzieży. To przestępstwo.
OLENA: Proszę mnie wypuścić! Gdzie tu jest wyjście? Nie możecie mnie tak po prostu zamknąć!
GŁOS: Proszę się uspokoić.
OLENA: Muszę stąd natychmiast wyjść!
GŁOS: Czy w pani aktach zostało już odnotowane jakieś wykroczenie?
OLENA: Nie! Proszę mnie wypuścić! Źle się czuję!
GŁOS: Nie, zostanie pani tutaj.
Proszę powtórzyć swoje imię i nazwisko.
Datę urodzenia.
Serię i numer dowodu osobistego.
Imiona rodziców.
Adres zamieszkania.
[Cisza.]
GŁOS: Co pani teraz zrobi, Oleno?
OLENA: Ja,... Nie wiem. To nie jestem ja.
III. ROZPAD W JĘZYKU
OLENA:
Nie rozumiem słów
Chociaż znam ich znaczenie
Nie zadaję pytań
Bo nie mam swoich oczu
Zapominam dźwięk własnego głosu
Bo nie znam tej osoby, która mówi
Drapię i pocieram skórę
Żeby zedrzeć powłokę
Otwieram swoje żyły
Wierząc, że zobaczę, co jest w środku
Wchodzę pod powierzchnię
I nieznajomi patrzą na mnie
Ale nie mogą mnie dotknąć
I nie mogą mnie uratować
Bo nie mogą ofiarować się
Innym
Bo nie mogą ofiarować się
Sobie
IV. NOWE IMIĘ, NOWE ŻYCIE
ANIS: Nadine, lecę na spotkanie. Muszę zapłacić temu facetowi…Przeliczyłem kasę i trochę mi brakuje.
NADINE: No i?
ANIS: Zanim poszedłem spać miałem tyle, że starczyłoby na spłatę długu i jeszcze by trochę zostało…
NADINE: Nie rozumiem, o czym ty mówisz i czemu mi to mówisz. Jeśli cię pamięć nie myli, jestem twoją niepracującą, tradycyjnie wychowaną żoną i, w związku z tym, można łatwo dojść do wniosku, że nie mam swojego źródła dochodów. Jeśli myślałeś, że teraz wyciągnę ze stanika swoje oszczędności i dam ci kasę, to widocznie się jeszcze do końca nie obudziłeś. Zrobię ci kawę, bo jestem po prostu dobrą żoną. No wiesz, inaczej mówiąc, gospodynią domową.
ANIS: Nadine, gdzie moje pieniądze?
NADINE: A skąd ja mam to wiedzieć?
ANIS: Skończ z tymi pierdołami, śpieszę się! Dawaj mi kasę!
NADINE: A skąd ją wezmę? Z dupy?
ANIS: Nadine, oddaj to, co mi wyciągnęłaś z kieszeni.
NADINE: W ogóle mnie nie słuchasz.
ANIS: Kochanie, czemu znowu wałkujemy to samo? Oddaj mi kasę. Po prostu posłuchaj mnie i zrób, co mówię.
NADINE: Słucham kogoś, kto mówi z sensem.
ANIS: Bawi cię to? Myślisz, że to jakaś zabawa?
NADINE: Nie, to bardzo poważna sprawa, że się nie rozumiemy.
ANIS: A czy ja gadam po japońsku?
NADINE: Nie, rozumiem, co mówisz, a to jeszcze gorzej, bo szybko wychwytuje te pierdoły, które opowiadasz i przestaję cię słuchać. Gdybyś do mnie mówił po japońsku, pomyślałabym, że jesteś trzy razy mądrzejszy, niż w rzeczywistości jesteś.
ANIS: Nie prowokuj mnie. Wiesz, że jestem dobry, ale jak mnie wnerwisz, to po sprawie. Dlatego zapytam jeszcze raz, bo jestem dobrym mężem. Kasa. Gdzie jest?
NADINE: Kasa. Nie ma jej. A, jeśli nie zauważyłeś, do pokoju weszła twoja wywłoka, którą tu ściągnąłeś.
ANIS: Oh, Olana, hello, come.
OLENA: Good morning.
ANIS: This, my wife, Nadine. She crazy in the morning. Shouting. I am sorry.
OLENA: Hello. I am Olena.
ANIS: Sit. We will eat, ok? Cheese,... Bread. You like? Musimy ją nauczyć języka. Ty się tym zajmij. Rozmawiaj z nią, czemu milczysz?
NADINE: Dlaczego ja mam rozmawiać z twoją prostytutką?
ANIS: Hamuj.
NADINE: Czego ty chcesz?
ANIS: Przecież uczyłaś się angielskiego. Możecie rozmawiać. Naucz ją, jak się mówi „okno”, „dom”, „ja”, „ty”, „on”, „oni”… Wszystko jedno.
NADINE: Czemu ona ma się uczyć języka? Lepiej żeby nie rozumiała tych prostackich wyzwisk, które będą za nią wykrzykiwać.
ANIS: Jesteś nienormalna! Jak najszybciej musi się nauczyć języka. Przecież nie zajmujemy się tutaj zwierzętami. Niezła jest, co nie? Mówię ci, jak tylko ją zobaczyłem, od razu wiedziałem, że to ta. Ta ma coś w sobie. Jest niezwykła. Czasami wydaje się, że jest zupełnie zagubiona.
NADINE: W ogóle mnie nie rusza ten patetyczny ton. Nie obchodzi mnie, jak i gdzie ją znalazłeś i jaki numer wywinąłeś, żeby ją tu sprowadzić.
ANIS: Ona wciąż nie wie, czym się tu będzie zajmować, więc się nie wygadaj.
NADINE: Mam to gdzieś.
ANIS: We need to make papers. Register for work. Olana, ok?
OLENA: Olena.
ANIS: What that name? Jakie bezsensowne imiona mają te Ukrainki. No już, wymyśl coś bardziej normalnego. Coś, co się da wymówić. Teraz, kiedy tu mieszka, może też mieć nowe imię.
NADINE: Wszystkie prostytutki zmieniają imiona.
ANIS: No tak, faktycznie.
NADINE: Możesz jej nadać imię od nazwy jakichś cukierków albo lizaków. Na przykład Lola.
ANIS: Nie, wszystkie mają imiona typu Lola albo Nana, albo coś w tym guście. Ona będzie miała na imię Amal. To imię zawsze mi się podobało. Your name Amal now, ok?
OLENA: What?
NADINE: He is going to change your name to Amal. You are not Olena.
OLENA. I'm not Olena?
ANIS: You are Amal.
NADINE: Amal.
OLENA: I'm Amal?
ANIS: You like?
OLENA: Yes, I like.
V. THE PLEASURE OF NEW WORDS
AMAL: Dzień-dob-ry. Jes-tem-A-mal.
NADINE: Jestem Nadine. Jak się masz?
AMAL: Dziękuję-dobrze. Dziś-pięknie-dzień. Śmieci słońce.
NADINE: Tak, słońce pięknie świeci. Co powiesz w sklepie, jak będziesz chciała kupić mięso?
AMAL: Kilo jebanego mięsa.
NADINE: MIELONEGO mięsa.
AMAL: Mielonego mięsa.
NADINE: A ciasto?
AMAL: No, from the start. Jak się masz? Ja-dobrze.
NADINE: Powiedz: jestem ładną dziewczyną. Jesteś przystojnym chłopcem.
AMAL: Jestem ładną dziewczyną. Jesteś przystojnym dziewcem.
NADINE: Jesteś dziewicą?
AMAL: What?
NADINE: Nic. No już, say the bad words. That's easy.
AMAL: Małpa. Kretyn. Gówno.
NADINE: Kurwa.
AMAL: What is kurwa?
VI. „ZAWODOWY NIEZNAJOMY“
Nieznajoma pani, strzaskana przyjemnością: róża jerychońska, roślina nomadyczna. Czy to
z powodu twojej słabej równowagi? Twojego dwojakiego widzenia, w świetle dnia i pod osłoną nocy? Czy przed podróżą do dalekiego kraju przespałaś swój sen nowożeńców? Powiedz, czy zanim o mnie zapomniałaś, pilnowałaś planu swoich labiryntów? Klucze do wędrujących snów są odłożone obok uchylonych drzwi. Widziałem, że wchodzisz na próg, który się podnosi.
Abdelkébir Khatibi
VII.THE PLEASURE OF NEW FACES
FADY: Dzień dobry! Jest ktoś w domu?
AMAL: Nie. Anis i Nadine wyszli.
FADY: Pracujesz tu? Czekaj, ty rozumiesz, co mówię?
AMAL: Trochę rozumiem.
FADY: We can speak in english if you want.
AMAL: Yes, english is easier.
FADY: Ok. So you work here?
AMAL:Yes, I clean.
FADY: Aha. So you like it here? You are from Ukraine?
AMAL: Yes, how do you know?
FADY: People talk. You look like a stranger, anyway.
AMAL: I don't really go out. I just go shopping for food, you know. And... I don't know, no one comes here, so I don't know anyone.
FADY: How long have you been here?
AMAL: About three months.
FADY: Long time. Do you miss home?
AMAL: No, not really, it's ok here. I work, I listen to music, watch TV.
FADY: What's your name?
AMAL: Amal. And yours?
FADY: I'm Fady. Why is your name arabic?
AMAL. Anis changed it.
FADY: Aha,ok. What is your real name?
AMAL: You can call me Amal, I like it.
FADY: Ok. Nice to meet you, Amal. So, maybe, someday, if you like, I could take you around. It could be nice.
AMAL: I'd like that. Thank you.
FADY: Tomorrow maybe.
AMAL: Ok, I'll ask if they need me in the house. But, maybe, yes.
FADY: Ok, I'll come and check out.
AMAL: Ok, bye.
VIII. DŁUGA NOC NA WYSOKICH OBCASACH
ANIS: I jak było na mieście? Z tym chłopcem? Z Fadim?
AMAL: Dobrze. Miło.
ANIS: Aha. Jak się w ogóle poznaliście?
AMAL: What? Sorry, I just don't know how to walk in this. It's not good on me, Nadine.
ANIS: Nieważne. Spokojnie.
NADINE: You'll learn. Chodź wyprostowana.
ANIS: Wyluzuj! Daj spokój, przestań obciągać tę sukienkę. Zachowuj się jak dama. Wyprostuj się. Usiądź i uspokój się. Czas na toast, od dziś jesteśmy partnerami w interesach.
NADINE: What?
ANIS: You look very beautiful. Can you dance?
AMAL: No, I don't dance.
ANIS: Chcesz się nauczyć?
AMAL: Nie wiem.
ANIS: Nadine, powiedz jej, żeby zatańczyła.
NADINE: Ty jej powiedz.
AMAL: I don't dance.
ANIS: Yes, you dance. For me. Do it.
[Amal tańczy.]
IX. NIEBEZPIECZNA WIEDZA
GŁOS: Kieliszek/ drugi i trzeci/ nauczyć się łykać/ nauczyć się wkładać palec/ zwymiotuj, żebyś mogła/ jeszcze jedną kolejkę, dziesiątą/ do końca imprezy/ dasz radę i pięćdziesiątą/ cienka jest granica między przyjemnością i bólem/ nieważne, co mówią ludzie/ muzyka gra tylko dla ciebie/ gorący/ powolny/ zakurzony/ pustynny/ rytm nocy/ jak muzyka, która gra/ jak muzyka, która cię dotyka/ nie rozkazuje/ tylko cię oswaja/ owija wokół ciała/ ściska żyły/ porusza w środku/ pot, który spływa ci po plecach/ weź opłatę/ połowa dla mnie, połowa dla ciebie/ razem będziemy od nich żądać/ seksu/ kasy/ seksu/ kasy/ prostytutka ma ten przywilej kombinowania/ prostytutka ma ten luksus/ może rzygać/ wymiotować/ truć/ kląć/ nie spłacisz swojego długu/ bo to właśnie wolność ci daję/ pod twoje nogi/ rozciągam noc niczym kołdrę/ biała ślicznotko/ twoja satysfakcja/ moje pragnienie/ nie jestem wymagający/ pan nie ma władzy nad nieszczęśliwymi sługami/ daję ci prawo wyboru/ każdej nocy/ o północy/ masaże erotyczne/ gorące kąpiele/ mokre ciała/ między nogami/ harem/ powiedz chociaż/ dziękuję/ musisz się nauczyć/ być dziewczynką/ gdy on zechce być tatą/ musisz się nauczyć/ być nauczycielką/ gdy on zechce być uczniem/ musisz być niegrzeczna/ gdy on zechce cię ukarać/ musisz być dzika/ gdy on zechce cię poskromić/ bądź pokorna/ bo oferujemy tylko to, czego wymaga rynek/ gdzie walamy się/ jak prosiaki/ bez wyrzutów sumienia/ bez potrzeby tłumaczenia się/ potrzeby kłamstwa/ te gnoje/ wiedźmy/ plują i szczają/ po handlowcach/ i wiedziałem/ że nie boisz się chodzić sama/ bo życie i tak jest już dawno zdeptane/ panuje prawo ulicy/ szczęśliwe domy to tylko wyblakłe sny/ sentymentalne bzdety/ chodzić między gównami/ z włóczęgami/ lizać rany/ gasić pety/ w popielniczce własnego imienia/ Amal/ Wiedza jest niezbędna dla przetrwania.
X. UMOWA
ANIS: Do kurwy nędzy, jeszcze jej bronisz! Jakbym sam nie wiedział, jaką wieśniarę tu przywlokłem! W jakim ukraińskim kurwidołku się taka urodziła! I co teraz facet o mnie pomyśli! Musiał jej skrępować ręce, żeby mu oczu nie wydrapała.
NADINE: Już ci powiedziałam.
ANIS: Jeszcze słowo i cię zabiję!
[Zjawia się Amal.]
ANIS: Ah, you!!! I know all. He say to me everything… Zeszłej nocy już ci zupełnie odwaliło! Why you so stupid? He is our customer! Co ty sobie wyobrażasz?! Jak można się tak zachowywać!? Jak masz tak pracować, to lepiej wracaj do tej swojej wiochy na Ukrainie, kurwa twoja mać! Takie numery tu nie przejdą!
NADINE: Uspokój się.
ANIS: Ok. Powiem ci coś teraz, żebyśmy to ustalili raz na zawsze. Musisz pracować albo cię wywalimy. Nie możesz się tak zachowywać przy klientach. Sama zdecyduj, albo pracujesz, albo wylatujesz. A to gdzie i jak wylądujesz, to już nie moje zmartwienie. You understand?
AMAL: No.
ANIS: You go out, kurwa twoja mać!
NADINE: You have to work or there is no money. You can't act like you did last night. It is not professional.
AMAL: I clean, I work in the house.
NADINE: You have to do more. There is no money.
ANIS: No money! Jebani Ukraińcy, niedorozwinięta hołota!
AMAL: Give me my passport back, I want to go! You are crazy!
ANIS: Am crazy?!You do it last night, why not again?!!! Why not!
AMAL: No!
ANIS: Jak chcesz iść, to idź. Go, goodbye!
[Anis ją pcha.]
NADINE: Ja z nią porozmawiam. Amal, listen to me. Amal, listen, listen carefully. This is something you have to do. And when there is something we have to do, we do it. We don't think about it, we don't think, oh, I don't like this, or I like this. No, we do it. This is a trade, and everything is a trade. And this is all there is to it. This is how we live. It is a contract. It is everyone's contract.
AMAL: It's not me.
NADINE: Yes, it is you. You are responsible. You have a contract. So you will do it. There is no way back now. You will do it. Ok? You will do it.
XI. POROZUMIENIE
W królestwie Wirami była tylko jedna studnia z wodą pitną. Ze studni tej pili wszyscy poddani i sam król. Pewnej nocy wiedźma wkroczyła do miasta i wlała do studni siedem kropli trucizny. Powiedziała: „Kto się napije z tej studni, oszaleje!”. Następnego dnia wszyscy mieszkańcy, oprócz króla, napili się wody ze studni i oszaleli. Później zauważyli, że ich król zachowuje się inaczej. Zaczęli szeptać między sobą: „Król oszalał. Nie chcemy szaleńca na tronie! Trzeba go obalić!”. Wieczorem król wydał rozkaz, aby przeniesiono mu wody ze studni w jego złotym kielichu. Tak jak pozostali, napił się i oszalał. Poddani radowali się, bo ich ukochany król wyzdrowiał i odzyskał rozum.
Khalil Gubran
XII. SPOCENI MĘŻCZYŹNI I BRUDNE MUNDURY
FADY: Do you have a boyfriend somewhere there? You must have, jesteś bardzo piękna.
AMAL: Piękna? Yeah, right. No, I don't.
FADY: Yes you are, you are beautiful, Amal.
AMAL: Do you have a girlfriend?
FADY: No, I don't.
AMAL: And did you have one?
FADY: Mmm, yes, but not really.
AMAL: What is that, yes, but not really?
FADY: Nothing special. No worth talking about them. Did you have a boyfriend?
AMAL: Yes, but not really.
FADY: Aha. Więc to tak?
AMAL: Tak, właśnie tak.
FADY: And did you sleep with him? Was he your first?
AMAL: With whom? With who him? There is no him.
FADY: No? You just said...
AMAL: There were three of them.
FADY: Three?
AMAL: Yes. Three guys.
FADY: Three guys?
AMAL: Three guys knocked on my door.
Three men. Wearing some ugly working uniforms.
Can we come in, one asked.
There is no one there, I said. What do you want?
You are such a darling girl and we wouldn't do you harm. Can we get in?
I didn't have the time to say yes, or to say no. They entered. Three large men. They stared at me, like angels, like devils. I remember, it was really hot that day, my head was burning. Why are they in my house? Who are they? How did they get in?
Isn't it so hot in here, he said. As if he felt the heat in my head. Why don't you open the windows and close the curtains. So that the sun won't get in. So that the sun won't burn your skin. It leaves traces on your body, that slim.
And so I did. I opened the windows and closed the curtains. I didn't have a second to think.
You are so beautiful, another said. Can we look at you? Take off your clothes.
No, I said.
They just laughed at me. It was funny, my reaction. The other came behind me.
Take it off! You won't scream.
And so I did. I took off my t-shirt. I didn't scream.
Your pants too. Please.
No, I said.
Don't scream.
And I listened. I took off my pants.I didn't scream.
Two stood in front of me, and one was behind me. I liked his looks best.
He touched my breasts. His hands were cold. Big and cold. My head touched his chest.
Take it all off.
Yes.
The other took my hand and took me over to the sofa.
Open your legs.
No, I said.
The third laughed and said, let us see you, whole and bare.
And so I did. I let them see me.
Turn around, they said. Don't look at us.
And one penetrated me there while I was sucking the other.
FADY: And the third? He watched?
AMAL: No, or yes. I didn't look at them.
I heard him say: do you like it, tell me you don't, and I'll fuck you harder! Do you like it?!
And I screamed at him, no!!!! I hate it! No! NO!
And he took me over. And he fucked me harder. My head was swinging. I couldn't see. Everything was mixing. I closed my eyes and I was feeling them, hot and hard, all over me, everywhere.
And he said, do you like it now, do you like us?
And I said, no, so fuck me again.
[Cisza.]
AMAL: Do you think it's true?
XIII. PRZED-MOWA
AMAL2:
esel elmeni andar
sarafi kulmia aze
varafi elheni embarak arash kashi ana kasahti
niyan narasi ha
ahal é.
kun lahtari labehke kulki
shwaya, shwaya karima
shwaya ahme erme karami.
a ve warafi elbak esalhana
shu hayida wara eseni elbi.
shu hayda wara embarak eli
Eshe kelme erene buhkare duure masom.
Shambila lakhti kaski maraf
faraha embarak husaini
shedo el him bahre same
eya byipkhe
hame
XIV. MONEY, HONEY
NADINE: Anis, potrzebuję pieniędzy.
ANIS: To ukradnij. Do tej pory chyba tak sobie właśnie radziłaś, prawda Nadine?
NADINE: Tak? To jedyny sposób na ciebie. Ty, kochanie, wyciągasz ze mnie wszystko, co najlepsze.
ANIS: Kłamiesz. Zawsze dawałem ci tyle, ile mogłem.
NADINE: Tak? A na co wydałeś resztę, ty świnio, no na co? Na swoich kumpli, na swoje bary, na swoje kurwy?
ANIS: Nie mów tak do mnie.
NADINE: Daj mi pieniądze.
ANIS: Nie dam. Ukradnij.
NADINE: Jak? Jak mam je ukraść, draniu przeklęty, skoro je chowasz w banku?!
ANIS: Będziesz się zatem musiała zadowolić tym, co ci dam.
NADINE: Draniu! Świnio! Draniu!
XV. WELCOME TO THE CANDY STORE, PART I.
ANIS: Hm, Amal.
AMAL: Anis?
ANIS: Przyszedłem porozmawiać.
AMAL: Dobrze. O co chodzi? Problemy w pracy?
ANIS: Nie, wszystko w porządku, klienci są zadowoleni. Ja też. Przyniosłem ci trochę pieniędzy. Dorzuciłem trochę więcej, bo nieźle nam idzie. Tak. Ty i ja. Wiedziałem, że będziemy świetnymi partnerami.
AMAL: Tak...
ANIS: Jesteś utalentowana, jesteś po prostu… Jesteś taka piękna i delikatna. Nie ma takiej drugiej. Wszystkie z czasem chamieją, a ty jesteś wciąż łagodna. Tak, jesteś zupełnie inna.
AMAL: Co to chamieją?
ANIS: Nie, ty nie jesteś chamska. Wiedziałem to od razu, jak tylko cię zobaczyłem. Ty możesz znieść takie życie, a żadna inna nie da rady. Ty i ja jesteśmy tacy sami.
[Anis zbliża się do niej i dotyka jej bioder.]
AMAL: Nie,.... Czemu mnie dotykasz?
ANIS: Nie wolno mi? Boisz się mnie? Wiesz, że nigdy nie wyrządziłbym ci krzywdy. Nigdy, Amal, wiesz o tym. Potrzebuję cię. Szanuję cię i uwielbiam. Jesteś taka piękna. Unieś włosy. Ja to zrobię… Tak…Jesteś piękna.
AMAL: Nie, ...
ANIS: Już nie wytrzymam. Już wtedy, kiedy cię zobaczyłem, wiedziałem, poczułem cię.
AMAL: Proszę pana...
ANIS: Pana? No przestań, wszystko w porządku. Nie podobam ci się?
AMAL: Nie, nie,...Nie, proszę pana. Nadine...
ANIS: Psst...Ona jest w pokoju, usłyszy nas.
AMAL: Ale...
ANIS: Jesteś taka piękna, Amal. I twoje imię jest piękne. Dałem ci wszystko. Pozwoliłem, żebyś sama sobie wybierała mężczyzn, takich, jakich chcesz.
AMAL: Nie chcę ani jednego. Nie, puść mnie!
ANIS: Ty taka nie jesteś. Mogę dać ci wszystko. Nie możesz mi odmówić. Nie mnie. Nie możesz mi odmówić. Nigdy. Psst, bądź cicho. Pocałuj mnie. Spodoba ci się.
XVI. WELCOME TO THE CANDY STORE, PART II.
FADY: Amal, chodź tu, musisz to zobaczyć. I made some research about prostitution. Do you know this stuff? I had no idea, really, and I live here. See...The Penal Code, law of 1931, legalizes prostitution in Lebanon. Prostitutes must be registered and they must undergo medical examination.
AMAL: Why are you telling me this?
FADY: Chcę ci pomóc.
AMAL: Nie, nie potrzebuję pomocy. It is the way it is. It is not your thing.
FADY: Yes, I know. Ale ja tak dłużej nie mogę, nie rozumiesz? Jak tylko cię dotykam, mówisz mi, że jestem jak tamci faceci, mówisz, że jestem takim sam jak tamte świnie… Czego ty ode mnie chcesz?
AMAL: Nie naciskaj…
FADY: Ranisz mnie.
AMAL: Myślałam, że z nami jest inaczej.
FADY: I ja też tak myślałem, że między nami coś jest, ale ty widocznie możesz sypiać z całym miastem, tylko nie ze mną.
AMAL: To obrzydliwe.
FADY: Wybacz. Po prostu już nie wiem, co powiedzieć.
AMAL: Ani ja.
XVII. ALL WORK, NO JOY
AMAL: Chce pan, żebym wszystko ściągnęła?
GLAS: Tak, rozbierz się.
AMAL: Powoli czy wszystko jedno?
GLAS: Wszystko jedno.
AMAL: Nie jest pan romantykiem?
GLAS: W ogóle.
AMAL: Podoba się panu ten widok?
GLAS: Nic specjalnego.
AMAL: Może ściągnę też dolną część?
GLAS: Nie.
AMAL: To co mam teraz robić?
GLAS: Zawołaj jeszcze jedną.
AMAL: Chce pan, żeby przyszła tu jeszcze jedna?
GLAS: Tak.
AMAL: Wszystkie są zajęte. Co mam robić?
GLAS: Ile trzeba będzie czekać?
AMAL: Dokładnie nie wiem. Pół godziny, chyba. Chce pan, żebym ja coś zrobiła?
GLAS: Siadaj i czekaj.
AMAL: Nie mam zbyt wiele czasu, mam jeszcze czterech klientów.
GLAS: Milcz.
XVIII. OBNAŻONA
NADINE: Amal, śpisz?
AMAL: Nie. Potrzebujesz pomocy?
NADINE: Nie, tak naprawdę to chcę porozmawiać..
AMAL: Porozmawiać?
NADINE: Tak, bardzo długo nie rozmawiałyśmy. Zeszłej nocy obserwowałam, jak tańczysz. AMAL: Byłaś w klubie? Nie widziałam cię.
NADINE: Tak, wiem. Jednak zauważyłam przede wszystkim to, że całkowicie przystosowałaś się do tutejszych warunków. Znasz język, radzisz sobie w pracy. A gdzie ten twój przyjaciel, jak mu tam, Fady? Nie widziałam, żebyście się ostatnio spotykali.
AMAL: Tak, nie widujemy się już dłuższy czas. Dostał pracę. Pracuje.
NADINE: To nie powód, żeby się nie widywać.
AMAL: To jego pierwsza praca...
NADINE: Tak, pewnie tak jest najlepiej. Wiesz, że lepiej nie przywiązywać się do ludzi. To boli... Nie sądzisz?
AMAL: Tak,..
NADINE: Tak się zastanawiałam, kupujesz rzeczy za swoje pieniądze, czy sprzedajesz moją biżuterię?
AMAL: Proszę? Nie...
NADINE: Tak! Zdziwiona? Masz już sporo tego, co należało do mnie. Pierścionki, ubrania, męża. Czyż nie?
AMAL: Nadine...
NADINE: Dawno o tym wiedziałam. Tylko udawałam. Jemu jest wszystko jedno. To przeklęta świnia… Drań. Ale ty wcale nie jesteś lepsza. Nosisz moje rzeczy i wiesz, że cię widzę. Wiesz, że na ciebie patrzę.
AMAL: On tego ode mnie chce!
NADINE: Czego jeszcze od ciebie chce, a ty mu to dajesz? Różne rzeczy, co? A ty dajesz wszystko.
AMAL: Przykro mi.
NADINE: Przykro ci? To wszystko? Tobie jest przykro?
AMAL: Niczego od niego nie chcę.
NADINE: To znaczy, że dajesz mu za darmo?
AMAL: Nie...
NADINE: Kłamiesz, głupia kurwo, kłamiesz...
AMAL: Nie,...Nadine,...
NADINE: Nie, nie mów do mnie po imieniu, nie mogę znieść twojego głosu, nie mogę znieść tego, że wypowiadasz moje imię tymi plugawymi ustami! Czemu nie wrócisz do siebie, pieprzona kurwo! Rżnij facetów w swoim kraju, przed nimi rozkładaj nogi, tam ich wykradaj żonom. Kurwa twoja mać, po coś tu przyjechała, mało tu takich szmat!?
AMAL: Wybacz.
NADINE: Nie, nic już do mnie nie mów. Kłamiesz, głupio kurwo, kłamiesz…
XIX. ANA3
Ana ma łysą głowę. Śniło jej się, że dwóch mężczyzn prowadzi ją do domu wariatów. Próbowała im udowodnić, że nic takiego nie zrobiła. Krzyczała: „Jestem niewinna! Jestem tylko łysa!”. Oni się uśmiechnęli i powiedzieli: „Wiemy. Po prostu nie wierzymy łysym.” Później ja śniłam, że dwóch mężczyzn prowadzi mnie do domu wariatów. Próbowałam się uwolnić, ale nie dałam rady. Krzyczałam: „Mój tata nie jest terrorystą!!!”. Uśmiechnęli się i powiedzieli: „Wiemy. Po prostu nie wierzymy obcym”.
XX. ZAPOMNIAŁAŚ O MNIE, MATKO
MATKA: Olena, nie wolno ci kąpać się w gorącej wodzie, to niezdrowe dla żył. Wciąż ci to powtarzam.
OLENA: Nie jest gorąca.
MATKA: Spójrz na siebie, wyglądasz jak wyliniały pies na chińskim targu.
OLENA: To nie może tak źle wyglądać.
MATKA: Chcesz się poparzyć?
OLENA: Chce mi się spać.
MATKA: O czym ty mówisz, Olena?
OLENA: Spać mi się chcę, słyszysz?
MATKA: Nie chce ci się spać, tylko chcesz odejść. Tak jak odeszłaś ode mnie.
OLENA: To nie może tak źle wyglądać.
MATKA: Czemu chcesz mnie zranić? Czemu zawsze odbierasz mi każdą radość?
OLENA: Nigdy nie będę w stanie sprawić ci radości. Więc po co się starać?
MATKA: Nie rozumiem, o czym mówisz. Męczysz mnie. Czemu nigdy do mnie nie dzwonisz? Nie słyszę cię…
OLENA: Po prostu o mnie zapomniałaś.
MATKA: Nie widzę cię.
OLENA: Nie poznałabyś mnie, trochę się zmieniłam.
MATKA: Dlaczego, Olena? Co poszło nie tak? Miałaś wszystko i wciąż masz możliwości. Próbuję cię zrozumieć, ale nie daję rady. Nie śpię nocami, denerwuję się. Wstyd mi przed ludźmi, pytają o ciebie, a ja nie wiem, co mam im odpowiedzieć. Tak naprawdę, to kłamię. Zmyślam.
OLENA: Przestań zmyślać.
MATKA: Nic nie rozumiem.
OLENA: Nie chcę, żebyś się męczyła.
[Cisza]
MATKA: Mów!
[Cisza]
MATKA: Nie jesteś Oleną.
XXI. RÓŻA JERYCHOŃSKA
ANIS: Nie pracujesz wystarczająco ciężko! Cały czas słyszę wymówki, dziewczyny muszą robić za ciebie. Co z tobą, Amal?
AMAL: Nic, potrzebuję przerwy, jestem zmęczona.
ANIS: Nie chcę tego więcej słuchać. Powiedziałem ci pierwszego dnia, albo pracujesz, albo wynocha.
AMAL: Wiem, Anis, ale nie mogę.
ANIS: Spójrz na siebie, jak ty wyglądasz! Włosy masz okropne. Ubrania na tobie wiszą. Schudłaś? Głodzisz się?
AMAL: Te ubrania nigdy na mnie dobrze nie leżały.
ANIS: To prawda. Nadine wyglądała w tym o wiele lepiej. Nigdy nie będziesz taka jak ona. Wyglądasz jak uliczna kurwa! Umyj się! Umaluj się, zakryj te cienie pod oczami.
AMAL: Nie mogę.
ANIS: O wszystkim muszę myśleć, ze wszystkim muszę się męczyć! Ja muszę dbać o dom! Ja muszę o wszystkim myśleć!
AMAL: Chcę odejść.
ANIS: Spójrz na siebie. Takiej nikt nie będzie chciał jebać.
AMAL: A ty?! Ty może nie?
ANIS: Ja już tyle czasu nawet cię nie tknąłem i nie mam zamiaru. Mam żonę.
AMAL: Nic nie masz. Zapomniałeś, że cię zostawiła?
ANIS: Przestań ze mnie kpić! Co ty w ogóle wiesz? Nic! Nic! To ja się ze wszystkim męczę! To ja muszę znosić twoje wybryki, patrzeć co wyczyniasz! Nie chcę cię więcej widzieć!
AMAL: I nie będziesz.
ANIS: Spójrz na siebie. Ty nie jesteś istotą ludzką, jesteś Amal… Jesteś wyschniętą rośliną.
AMAL: Wyschniętą rośliną...
ANIS: Rób sobie, co chcesz. Rezygnuję, nie potrzebuję cię. Nie masz tu nic do roboty.
AMAL: Chcę odejść.
ANIS: Masz rację, musisz odejść.
AMAL: Nie mam dokąd.
ANIS: Chcesz wrócić do domu?
AMAL: Ja nie mam domu.
XXII. KNOWN AND THE UNKNOWN
Life is seen in fragments.
Fragments make up stories.
Like blind Homer.
With eyes, deep black holes.
A language resonates from far beyond.
Secret signs
I know secrets can not be discovered.
Like cracks between fragments.
Like eyes, deep black holes.
XXIII. BECAUSE I STOPPED FOR DEATH4
Nie tak dawno temu, żyła sobie pewna dziewczyna, Ukrainka i nazywała się Olena Popik. Olena w wieku dwudziestu jeden lat zmarła w przychodni gruźliczej przy szpitalu w Mostarze. Jej narządy wewnętrzne uległy rozpadowi. Była zarażona AIDS, syfilisem, wirusowym zapaleniem wątroby typu C i gruźlicą. Po sekcji zwłok patolog zeznał, że zobaczył zaledwie „ćwierć człowieka”. Olena została sprzedana jako żywy towar, a do Mostaru przyjechała jako „prezent” dla partnera w interesach. Najwięcej szumu w mediach wywołała wiadomość, że martwa Olena Popik niczym „bomba atomowa” rozniosła wirus HIV na setki ludzi. Grupa jej sutenerów otrzymała w sądzie karę pozbawienia wolności na dwa lata. W prasie zamieszczono pocieszającą informację, że ani jedna osoba nie została przez nią zarażona. O sprawie szybko zapomniano. Ale, nie tak dawno temu, żyła sobie pewna dziewczyna, Olena, która ostatni rok swojego życia przeżyła upodabniając się do trupa. Z powodu niedożywienia i wycieńczenia organizmu wywołanego chorobami, długi okres przed śmiercią spędziła wegetując. Czekała na śmierć w sieci białych ścian.
KONIEC
Przekład z języka chorwackiego:
Gabriela Abrasowicz